Jako fanatycy Formuły 1, wiecie już zapewne wiele o Ayrtonie. Czy to z różnych biografii, czy stron internetowych. Poniżej bardzo dokładny opis ostatnich trzech dni z życia trzykrotnego mistrza świata, godzina po godzinie.
Czwartek, 28 kwietnia, godz. 16.00:
Helikopter wiozący Sennę na Grand Prix San Marino wylądował przy torze Imola. Był z nim prezydent firmy Ducati, produkującej motocykle ze znakiem Senny i szef TAG-Heuer, nadzorujący produkcję zegarków z tym znakiem.Samolot Brazylijczyka, ośmiomiejscowy British Aerospace HS125, został zabrany przez Owena O`Mahonyego, jego osobistego pilota, na małe lotnisko w Forli. Tam opłaty były niższe niż w Bolonii, a Senna, mimo swych milionów, nie był rozrzutny.
Rano Ayrton był w Padui (m. Padua), gdzie prezentował rower górski ze znakiem "Senna", ale przed udaniem się do hotelu chciał jeszcze zobaczyć się z ekipą Williamsa. Sprawdził przygotowanie bolidu i rozmawiał z Richardem Westem, dyrektorem d/s marketingu Williamsa, o swoich zobowiązaniach promocyjnych.
O godz. 17.00 Senna pojawił się w Castello, małym hotelu, prowadzonym przez pogodnego Włocha, Valentino Tosoniego, na obrzeżach Castel San Pietro, uzdrowiskowego miasteczka, 10 km na zachód od Imoli. Castello był hotelem, w którym zawsze zatrzymywała się ekipa McLarena i Senna zamieszkiwał tam przy okazji GP San Marino od 1989 roku. Zawsze zajmował ten sam apartament, numer 200, kosztujący 150 funtów za noc, składający się z sypialni, łazienki i małego pokoju. Nie zamierzał zmieniać swoich przyzwyczajeń tylko dlatego, że zmienił zespół.
Frank Williams, szef teamu, zajmował apartament poniżej, ale większość ekipy zatrzymała się gdzie indziej. Ron Dennis, dawny szef Ayrtona z czasów McLarena, był w apartamencie powyżej.
Senna dobrze znał Tosoniego, a ten rozumiał przyzwyczajenia swojego najsłynniejszego klienta. Zamówił już dodatkowe zapasy profiteroles, ulubionego deseru Ayrtona.
Senna nie zabierał ze sobą na wyścigi licznej "obstawy", ale lubił relaksować się poza torem ze swoimi przyjaciółmi. Tamtego weekendu był z nim jego brat Leonardo, Julian Jakobi (kierownik jego biznesu), Antonio Braga (stary przyjaciel), Galvao Bueno (zaufany dziennikarz z brazylijskiej TV Globo), Celso Lemos (kierownik Senna Licensing w Brazylii), Josef Leberer (jego fizykoterapeuta) i Ubirajara Guimaraes (szef Senna Imports). Grupa była liczniejsza niż zwykle. Wielką nieobecną była Adriane Galisteu, przyjaciółka Ayrtona i, według wielu, jego przyszła żona, stająca się już znaną postacią w światku F1.
Miała przyjechać do Faro (europejskiej bazy Ayrtona) dopiero późno następnego dnia, po ukończeniu w Brazylii kursu języka angielskiego. Prawdopodobnie, pomny obecności Leonardo i delikatności stosunków ze swoją rodziną, a także ważności tego weekendu dla jego czwartego tytułu Mistrza Świata, Senna zdecydował, że powinna zostać w Portugalii.
Tego dnia w restauracji Ayrton jadł stek, makaron i profiteroles z wodą mineralną - jego standardowe menu. Wrócił do pokoju około 22.00, jak zawsze w czasie weekendów Grand Prix. Normalne jednak rzadko chodził spać przed północą, a rano lubił pospać.
Piątek, 29 kwietnia, godz. 9.30:
Początek wolnego treningu. Senna przejechał 22 okrążenia i zanotował najlepszy czas 1'21''598, ponad sekundę szybciej od swojego kolegi z zespołu, Damona Hilla.Godz. 13.14, czternaście minut po rozpoczęciu pierwszej sesji kwalifikacyjnej, Senna zanotował właśnie swoje najszybsze okrążenie.
Chwilę później, kiedy wracał do boksów, Jordan Rubensa Barrichello uderzył w krawężnik w środku szykany Variante Bassa, którą kierowcy pokonują z prędkością 220 km/h. Samochód wzbił się w powietrze, uderzając w ponad metrową barierę z opon i z potworną siłą wpadając w siatkę ochronną, skonstruowaną nie w celu "utrzymania" pędzącej masy całego bolidu, a jedynie chroniącej widzów przed fruwającymi odłamkami samochodów. Bogu dzięki, siatka wytrzymała i Jordan nie pofrunął w trybuny, ale wrócił na tor, rozpaczliwie koziołkując. Wypadek wyglądał przerażająco. Senna, który uważał Barrichello za swojego następcę, spadkobiercę wspaniałych brazylijskich tradycji w wyścigach motorowych, był oszołomiony.
Istnieją sprzeczne relacje co do reakcji Ayrtona. Nie widział on wypadku na własne oczy, ale wysłał Betise Assumpcao, swoją asystentkę, do garażu Jordana, by dowiedziała się czegoś więcej. Owen O`Mahony, pilot Senny, który akurat był w garażu, twierdzi, że Senna poszedł prosto do centrum medycznego.
Tak, czy inaczej, Senna z pewnością w centrum medycznym był. Stwierdziwszy, że drzwi frontowe są zamknięte, przeskoczył przez płot, by dostać się tam od tyłu. Barrichello, który odzyskał przytomność kilka minut po wypadku, zobaczył nad sobą Ayrtona. "Pierwszą twarzą, jaką zobaczyłem, była twarz Ayrtona", wspominał później Barrichello. "Miał łzy w oczach. Nigdy wcześniej tego u niego nie widziałem. Odniosłem wrażenie, że przeżywał mój wypadek jak swój własny." Te łzy były pierwszymi tego weekendu.
Po kilku minutach Senna był z powrotem w kokpicie. O 13.40 ponownie ruszyła sesja kwalifikacyjna. Senna natychmiast poprawił swój czas, a tuż przed końcem sesji ustanowił najszybszy czas całego weekendu: 1'21''548. To okrążenie, wykonane w trudnym i wciąż obcym bolidzie, mimo emocji związanych z wypadkiem rodaka, było dobitnym przypomnieniem wielkich umiejętności i odwagi Senny.
Ale już wtedy pojawił się dowód na to, że Ayrton nie był tak skoncentrowany jak zwykle. Kiedy O`Mahony przechadzał się obok garażu Williamsa podczas treningu, nagle przywołał go do siebie Senna, co było zaskoczeniem dla pilota. "Owen, mam coś dla ciebie", powiedział Senna, sięgając do swojej teczki i podpisując trzy zdjęcia, do których pozował wraz z pilotem.
"To było dziwne", powiedział O`Mahony. "Miałem poprosić go o te zdjęcia już od dłuższego czasu, ale nigdy tego nie zrobiłem. Ale on sam zaproponował mi zrobienie tych zdjęć. Drugą dziwną rzeczą było to, że dał mi je w trakcie treningu przed Grand Prix. To było sprzeczne z jego charakterem, który w takich momentach nie pozwalał mu na myślenie o czymkolwiek innym niż wyścigi. To prawie tak, jak by chciał coś dokończyć."
Senna nie był zadowolony z bolidu. Odbył długą dyskusję ze swoim inżynierem , Davidem Brownem, a później, tego samego popołudnia, skrócił umówiony wcześniej wywiad dotyczący jego biznesu, z powodu "poważnego problemu z bolidem".
Mark Fogarty z magazynu Carweek, znana osoba w światku Formuły 1, był jednym z dziennikarzy umówionych na ten wywiad. Jego wspomnienie: "Byłem wtedy bardzo zdziwiony tym, jak mocno musiał się wysilać, by zebrać myśli, odpowiadając na nasze pytania. Normalnie, kiedy Senna zgadzał się na wywiad, zawsze poświęcał mu całą swoją uwagę. Czasem, zanim odpowiedział na pytanie, tak długo się zastanawiał, że nieraz myślało się, że nie usłyszał pytania. Ale on po prostu dokładnie obmyślał swoją odpowiedź. Tamtego dnia jednak po prostu nie był skoncentrowany. Wahał się, przerywał i patrzył mętnym wzrokiem, tak jak by był wyczerpany psychicznie."
Po dwudziestu minutach Senna przeprosił dziennikarzy i udał się na kolejną rozmowę z Brownem. Dziennikarze czekali godzinę, ale kiedy Senna wrócił, odłożył dokończenie wywiadu na czas po kwalifikacjach następnego dnia. Powiedział, że jest zbyt zmęczony i że jest już późno.
Opuścił tor o 20.00 i udał się na kolację do Trattoria Romagnola, małej restauracji w Castel San Pietro, gdzie jego regularnym menu było antipasta, szynka parmeńska, tagliatella z sosem pomidorowym i owoce. Nie pił kawy ani alkoholu, jedynie gazowaną wodę mineralną, lekko ciepłą. Wrócił do swego pokoju tuż po 23.00.
Sobota, 30 kwietnia, godz. 9.30:
Podczas drugiej wolnej sesji treningowej Senna przejechał 19 okrążeń z najlepszym wynikiem 1'22''03. O 13.00 rozpoczęła się druga sesja kwalifikacyjna.O godz. 13.18, prawie 24 godziny po zapierającym dech w piersiach wypadku Rubensa Barrichello, wyczerpały się pomyślne wiatry, z jakimi płynęła Formuła 1 od dwunastu lat. Austriak Roland Ratzenberger nie miał tyle szczęścia co Brazylijczyk.
Jego Simtek również wzbił się w powietrze, ale przy prędkości 320 km/h i uderzył nie w siatkę, ale w betonową ścianę, umieszczoną na zewnętrznej części łuku noszącego nazwę Villeneuve (ku pamięci znakomitego Gillesa Villeneuve`a, ojca ścigającego się dzisiaj Jacquesa). Ratzenberger nie miał szans. Odniósł rozległe obrażenia. Zabrano go do centrum medycznego, a stamtąd, helikopterem, do bolońskiej kliniki Maggiore.
O godz. 14.15 śmierć Rolanda Ratzenbergera została potwierdzona - pierwsza śmierć podczas Grand Prix od 1982 r., kiedy to w Montrealu zginął Ricardo Paletti.
Kierowcy wiedzą, kiedy wypadki wyglądają źle i Senna, który widział go na ekranie monitora, przygotowując się do wyjechania na tor swoim Williamsem, poszedł na tyły garażu i zakrył twarz dłońmi, obawiając się najgorszego. Następnie udał się na miejsce wypadku, by samemu zobaczyć, co się stało.
Spotkał się też z prof. Sidem Watkinsem, szefem ekipy medycznej z ramienia FIA. Chciał się dowiedzieć czegoś więcej. Mimo różnicy wieku (ponad 30 lat), Senna i Watkins byli bliskimi przyjaciółmi. Watkins wziął na siebie ponure zadanie powiadomienia Senny o śmierci Ratzenbergera, pierwszej od 186 wyścigów Grand Prix. Watkins przypomina sobie reakcję Ayrtona: "był wstrząśnięty. Nigdy do tej pory nie stanął twarzą w twarz z tą rzeczywistością, która przecież również stanowi część jego profesji, ponieważ w jego czasach w Formule 1 nikt nie zginął. Jeśli chodzi o śmierć, to zawsze wierzył w przeznaczenie; był człowiekiem religijnym i wystarczająco inteligentnym, by to głęboko przemyśleć.
To był pierwszy raz i był tak bardzo namacalny, bliski. Ayrton zamknął się w sobie, ale pozostał stanowczy, nie kwestionując głośno znaczenia wyścigów Formuły 1, ani swojego w nich miejsca." Watkins i Senna rozmawiali jakieś pięć minut, w tym czasie zaś Martin Whitaker, rzecznik prasowy FIA, również udał się do centrum medycznego, by dowiedzieć się czegoś o Ratzenbergerze. Zobaczył rozmawiających Sennę i Watkinsa i zawahał się. "Kiedy skończyli, spytałem Senny, czy wie, co się stało.
Nie odpowiedział. Tylko spojrzał na mnie, po czym odszedł", powiedział Whitaker. "Nie zapomnę tego spojrzenia. Przesadą byłoby określenie go wystraszonym, po prostu był bardzo zmartwiony. Było w nim coś innego niż zwykle. Widać to na jego zdjęciach z tego feralnego weekendu."
Kiedy sesję rozpoczęto ponownie, Senna nie miał chęci na jazdę. Ekipa Williamsa wycofała się, udał się więc do motorhome, gdzie został z Damonem Hillem i jego żoną, Georgie. Betise Asumpcao też była tam przez jakiś czas. "Był tak bardzo zdołowany. Pogłaskałam go po głowie, trochę do niego mówiłam, ale on się nie odezwał" - jak Betise dziś wspomina. Hill nigdy nie potwierdził doniesień, że Senna się załamał i musiał być przez niego uspokajany, ale Frank Williams był wystarczająco zaniepokojony stanem emocjonalnym Ayrtona, by później, wieczorem, zaproponować mu rozmowę. Konsultował się z Asumpcao w sprawie jego samopoczucia.
Tymczasem, Senna odmówił wzięcia udziału w tradycyjnej konferencji prasowej zdobywcy pole position, za co grozi kara, ale za Ayrtonem wstawił się Whitaker i obeszło się bez sankcji.
O godz. 15.00 wezwano Sennę do stawienia się na spotkanie stewardów wyścigu. Chciano udzielić mu reprymendy za użycie oficjalnego samochodu, w celu udania się na miejsce wypadku Ratzenbergera. Senna nie był jednak w nastroju, by zaakceptować krytykę ze strony FIA i dyrektora wyścigu, Johna Corsmita.
Wciąż poruszony, bronił się, że reprezentował wszystkich kierowców, jako najbardziej utytułowany z nich, a ponadto zaniepokojony o Ratzenbergera i stan bezpieczeństwa toru. Wskazał również na to, że uzyskał pozwolenie jednego z oficjeli pit-lane, zanim wsiadł do samochodu. Atmosfera się podgrzewała i w pewnym momencie Ayrton krzyknął: "Przynajmniej jedna osoba martwi się o bezpieczeństwo!"
Corsmit, od wielu lat przeciwnik Senny, ale darzony szacunkiem przez tego ostatniego, nie przedsięwziął żadnych dalszych kroków w celu ukarania Brazylijczyka. Uważał, że Senna nie był sobą przez cały weekend: "Wydawało się, że wiele spraw go rozprasza i przeszkadza mu."
Oczywiście, był zbyt zdenerwowany, by kontynuować zaczęty poprzedniego dnia wywiad (zgodził się dokończyć go przez telefon w ciągu najbliższego tygodnia). Nie chciał też, po powrocie do Castello, gdzie zastał przyjęcie weselne, pozować do zdjęć z młodą parą.
Napięcie na jego twarzy i zachowanie w ogóle uderzyło Fogarty`ego do tego stopnia, że powiedział tej nocy kolegom, iż jego zdaniem Senna ma jakieś złe przeczucia. "Wiem, że dziś można patrzeć wstecz i doszukiwać się sensu w różnych rzeczach", powiedział Fogarty. "Ale naprawdę miałem wrażenie, że miał złe przeczucia. Po prostu wyglądał okropnie."
Ayrton zadzwonił do Adriane dwa razy tego wieczora, pierwszy raz przed kolacją. Powiedział jej, że nie ma ochoty się ścigać następnego dnia, ale nie mówił nic o obawach o własne życie. Czuł, że wzięcie udziału w wyścigu będzie niemoralne. "Był wstrząśnięty. Płakał, naprawdę płakał", wspomina dziś Adriane. "Powiedział mi, że nie chce brać udziału w wyścigu. Nigdy wcześniej tak nie mówił."
Adriane tłumaczyła mu, że nie musi brać w nim udziału, ale on się sprzeciwił, twierdząc, że ma obowiązek, bo taki ma zawód. Później, po kolacji w Romagnola, która była planowana na obchody urodzin Josefa Leberera, ale była, według słów Juliana Jakobiego, ponura, Senna znalazł wiadomość od Franka Williamsa i udał się do jego pokoju na spotkanie z nim . Zdaniem ekipy Williamsa, Ayrton zdawał się być spokojniejszy i bardziej pozytywnie nastawiony.
Potwierdził, że jest gotów startować następnego dnia. Zadzwonił znowu do Adriane Galisteu i wydał jej się być w lepszym humorze. Powiedział, że zamierza wystartować, ale nie może się doczekać końca całej imprezy. Jego ostatnie słowa do niej brzmiały: "Przyjedź i odbierz mnie z lotniska Faro jutro o 20.30. Nie mogę się doczekać kiedy cię zobaczę."
Niedziela, 1 maja, godz.7.30
Obudził Sennę znajomy głos w słuchawce telefonu. "Tu bagażowy", zażartował O`Mahony. Chciał się dowiedzieć, o której godzinie ma odebrać bagaże z hotelu.Ayrton przemieścił się na tor helikopterem. Był najszybszy w porannej sesji rozgrzewkowej (warm-up). Powiedział Davidowi Brownowi, by ten nie zmieniał nic w bolidzie. Nagrał jedno okrążenie specjalnie dla francuskiej telewizji TF1, gdzie pracował Alain Prost. "Szczególne pozdrowienia dla mojego... dla naszego drogiego przyjaciela Alaina. Wszyscy tęsknimy za tobą, Alain" - to słowa, jakie tego dnia Senna miał dla "odwiecznego wroga".
Prost był głęboko poruszony tym niespodziewanym wyciągnięciem ręki na zgodę. Później, tego samego dnia, doszło w padoku do rozmowy obu panów, rozmowy, którą Prost uznaje za znaczącą i szczerą. Senna chciał, by Prost zaangażował się w sprawy bezpieczeństwa Formuły 1. Francuz zgodził się spotkać i omówić to dwa tygodnie później, przed Grand Prix Monako.
Tego ranka Senna rozmawiał w tej sprawie również z Niki Laudą, trzykrotnym Mistrzem Świata. O godz. 11.00 Senna udał się wraz z Gerhardem Bergerem, dawnym kolegą z drużyny McLarena, a wówczas kierowcą Ferrari, na odprawę kierowców. Spotkanie było krótkie, ale treściwe. Minutą ciszy uczczono pamięć Roland Ratzenbergera.
Senna był zaniepokojony użyciem samochodu bezpieczeństwa na okrążeniu zapoznawczym. Pierwszy raz użyto go w Grand Prix Pacyfiku, dwa tygodnie wcześniej, by utrzymać stawkę razem przed startem. Ayrton stwierdził, że samochód ten jechał zbyt wolno, wskutek czego opony bolidów nie miały szans na osiągnięcie właściwej temperatury pracy i, wspólnie z Bergerem, zaproponował, by więcej go nie używać. Obawiał się także, że samochód bezpieczeństwa, wyjeżdżając w celu spowolnienia wyścigu w przypadku powstania kolizji na torze, również będzie zbyt wolny.
Po spotkaniu Senna udał się wraz z Damonem Hillem do miejsca, gdzie przebywali oficjalni goście zespołu Williamsa i krótko scharakteryzowali tor, zakręt po zakręcie. Obaj, w kilku słowach, mieli też podzielić się wrażeniami z weekendu. Senna nie chciał brać udziału w tej imprezie, ale wiedział, że promocja jest częścią jego pracy.
O godz. 12.00 Senna rozpoczął przygotowania do wyścigu. Zwykle jadł lekkie drugie śniadanie i odseparowywał się od otoczenia, by zebrać myśli. W McLarenie często siadał na miejscu kierowcy w motorhome, odwracał je i czytał Biblię. Miał Biblię w swojej teczce tego weekendu, ale nikt nie widział, by czytał ją tego dnia.
O 13.30, pół godziny przed startem, Senna udał się do garażu Williamsa. Jaime Brito, brazylijski dziennikarz, był z nim w garażu i poprosił o złożenie autografów na trzech zdjęciach, zrobionych w czasie tego weekendu. "Zdjęcia były bardzo `smutne`. Wspomniałem mu wtedy o tym", powiedział. W Brazylii zdjęcia te zrobiły później okropne wrażenie. Przedstawiały bohatera narodowego, symbol narodu - ponurego i bladego. "Zrobił tego dnia coś, czego nigdy przedtem nie widziałem, by robił", wspomina Brito. "Chodził wokół bolidu, jakby podejrzliwie, bacznie przyglądał się oponom, oparł się o tylne skrzydło, by sprawdzić jego wytrzymałość. Sprawiał wrażenie, że mu nie ufa."
Zachowywał się inaczej niż zwykle. Betise Assumpcao wspomina: "Zawsze miał swój sposób zakładania balaklawy i hełmu - szybkim, zdecydowanym ruchem, jakby nie mógł się doczekać wyścigu. Tego dnia, z samego sposobu, w jaki je zakładał, widać było bardzo wyraźnie, że nie chciał się ścigać. Nie myślał, że jedzie po śmierć, naprawdę sądził, że wygra wyścig, po prostu chciał się z tym szybko uporać i pojechać do domu. Myślami był gdzie indziej, daleko od miejsca, w jakim się znajdował."
O godz. 14.00 światło z czerwonego zmieniło się na zielone i kierowcy, z Senną na czele, ruszyli w kierunku pierwszego łuku. Na starcie doszło jednak do wypadku - Benetton J.J. Lehto zgasł i Lotus prowadzony przez Pedro Lamy`ego z dużą siłą uderzył w jego tył. Części obydwu bolidów były rozrzucone po całym torze. Koło z bolidu Lamy`ego przeskoczyło płot i raniło dziewięciu ludzi na trybunach.
14.03: Na torze pojawił się safety car, na czas sprzątania po kraksie. Senna jechał za nim, dalej Schumacher, Berger i Hill.
O 14.15 Williams podał Sennie przez radio wiadomość, że samochód bezpieczeństwa zjedzie na końcu okrążenia. Senna potwierdził odbiór. To był ostatni kontakt. Kiedy wyścig zaczął się na nowo, Senna i Schumacher zaczęli dość szybko oddalać się od reszty stawki.
14.17: Przy pokonywaniu łuku Tamburello po raz drugi po restarcie, Williams Senny, osiągnąwszy szczyt zakrętu (apex), pojechał na wprost, poza tor. Jechał wtedy z prędkością 305 km/h. W ciągu 0,9 sekundy, jakie pozostały mu do kontaktu z betonową ścianą, Senna zdołał zmniejszyć prędkość do 210 km/h. Resztę znamy.
W Faro Adriane Galisteu oglądała wszystko w telewizji i przez chwilę była nawet zadowolona, że zobaczy Ayrtona wcześniej. Szybko jednak zdała sobie sprawę z tego, że ogląda właśnie najgorszy horror swojego życia. Zadzwoniła do niej Luiza Braga, żona Antonia i powiedziała, że załatwiła samolot, który miał je przewieźć na miejsce, do Bolonii.
O 16.20 Schumacher przeciął linię mety, wygrywając swoje trzecie kolejne Grand Prix. Wkrótce potem, badania wykazały u Senny śmierć mózgu. Według prawa włoskiego, lekarze nie mogą odłączyć pacjenta od sztucznego systemu podtrzymującego życie przez 12 godzin od stwierdzenia śmierci mózgu. Ale nawet ten system okazał się niewystarczający.
18.40: Dr Maria Teresa Fiandri, drżącym głosem, ogłosiła, że Ayrton Senna nie żyje.
Na torze, we wraku bolidu Ayrtona, odkryto zwiniętą austriacką flagę. Senna zamierzał zadedykować swoje 42. zwycięstwo Grand Prix Rolandowi Ratzenbergerowi...
autor: Aleksander Jedenak. Artkuł dodany za jego zgodą, pochodzi ze strony http://www.senna.prv.pl/