W sezonie 2025 Ferrari zamierza stworzyć dream team, łącząc siły z siedmiokrotnym mistrzem świata, Lewisem Hamiltonem, u boku Charlesa Leclerca. Porozumienie to, obok wartości samego kierowcy, ma również kluczowe znaczenie strategiczne dla zespołu. Jak doszło do tego historycznego układu?
Spekulacje o możliwym przyłączeniu Hamiltona do Ferrari krążyły od lat, ale tym razem różnica była istotna – negocjacje były realne, a porozumienie zostało osiągnięte w zaledwie kilka dni. Prezydent Ferrari, John Elkann, będący wielkim fanem Hamiltona, odegrał kluczową rolę, podtrzymując przyjaźń i szacunek między nimi.
Elkann, po konfliktach z Mattią Binotto, zdecydował się kształtować "swoje" Ferrari, wybierając Frederica Vasseura na stanowisko szefa zespołu. To połączenie Elkanna, Vasseura i Hamiltona, którzy utrzymywali kontakt przez lata, zaowocowało historycznym porozumieniem.
Wprowadzenie Frederica Vasseura było kluczowym elementem, zwłaszcza ze względu na jego wcześniejsze relacje z Hamiltonem w niższych kategoriach. Przybycie Hamiltona nie tylko wniesie doświadczenie i wartość sportową, ale także potwierdzone zabezpieczenia techniczne na przyszłość, co było jednym z warunków umowy.
Połączenie Hamiltona i Leclerca to marzenie każdego fana F1. To także odpowiedź na oczekiwania Liberty Media, promującej topowych kierowców w czołowych zespołach. Leclerc reaguje pozytywnie na przybycie Hamiltona, widząc w tym inspirujące wyzwanie.
Warunki umowy podobno zakładają, że Hamilton zarobi ponad 100 milionów dolarów rocznie, stając się jednym z najlepiej opłacanych kierowców w historii Ferrari. To inwestycja w sukces, przypominająca erę Michaela Schumachera. Helmut Marko rok temu twierdził, że Lewisa bardzo boli, że zarabia mniej od Maxa Verstappena.
Podsumowując, połączenie Hamiltona z Ferrari to nie tylko strategiczny ruch, ale również krok w kierunku zbudowania potężnego 'dream teamu'. Przyszłość Formuły 1 na pewno będzie fascynująca, a Maranello dąży do odzyskania miejsca na szczycie.