Idealny powrót Lawsona do F1


Powrót Liama Lawsona do Formuły 1 na torze w Austin okazał się spektakularnym pokazem umiejętności, który rzucił cień na jego zespołowego kolegę, Yukiego Tsunodę. W przeciwieństwie do swojego poprzednika, Lawson zaprezentował się na tyle dobrze, że stał się wyraźnym punktem odniesienia. Mimo iż weekend ze sprintem nie był idealnym momentem na jego debiut, młody kierowca wykorzystał swoją szansę, mimo ograniczonego czasu na przygotowania. Dzięki swoim odważnym manewrom i inteligentnemu zarządzaniu wyścigiem, Lawson zdołał pokazać, na co go stać.

Sytuacja Liama była trudniejsza z uwagi na karę za wymianę jednostki napędowej, co zmusiło go do startu z końca stawki. Niemniej jednak już podczas sprintu potrafił zaskoczyć wszystkich, wykonując odważny manewr na Fernando Alonso i skutecznie odpierając jego ataki. Choć ostatecznie stracił miejsce na rzecz Estebana Ocona, to nie zraził się tym i wyciągnął wnioski, co pomogło mu w dalszej części weekendu. 

Pomimo tego, że rozpoczął wyścig z 19. miejsca, Lawson wykazał się niesamowitą determinacją i strategią, by ostatecznie finiszować na dziewiątym miejscu, zdobywając cenne punkty. Startując na twardszych oponach, młody kierowca skorzystał na chaosie w pierwszym zakręcie i wyprzedził kilku rywali. Jego kolejne manewry były równie przemyślane, w tym wyprzedzenie Lance'a Strolla, które pozwoliło mu znaleźć się w korzystnej sytuacji strategicznej. Mimo presji ze strony rywali, Lawson zachował zimną krew i zrealizował strategię zespołu perfekcyjnie.

Porównując występy Lawsona i Tsunody, nie można było nie zauważyć, że japoński kierowca miał znacznie gorszy dzień. Choć początkowo zyskał kilka pozycji, popełniał błędy, takie jak obrót na pierwszym zakręcie i otrzymanie kary za wypchnięcie Alexa Albona z toru. W tym samym czasie Lawson skrzętnie korzystał z każdej okazji, co pozwoliło mu nie tylko na zyskanie przewagi nad Tsunodą, ale także na przyćmienie go w oczach zespołu.

Wynik Lawsona przyciągnął uwagę nie tylko jego zespołu, ale także szerszej publiczności. Jego umiejętności oraz chłodna głowa w trudnych warunkach sprawiają, że coraz częściej mówi się o nim jako o potencjalnym zastępcy Sergio Pereza w głównym zespole Red Bulla. Perez, który znów nie błyszczał w Austin, znajduje się pod rosnącą presją, a Lawson z każdym kolejnym występem umacnia swoją pozycję jako realna alternatywa dla Meksykanina.