Zmierzch Red Bulla?


 Red Bull nie jest już dominującą siłą w Formule 1, jaką był jeszcze niedawno. W ciągu ostatnich miesięcy zespół doświadczył poważnych zmian, w tym odejścia kluczowych inżynierów i strategów, co znacząco wpłynęło na ich formę. Max Verstappen, który jeszcze niedawno miał niemal niepodważalną przewagę w walce o tytuł, obecnie musi mierzyć się z większą konkurencją, a jego dominacja wydaje się bardziej zagrożona, szczególnie przez coraz lepiej radzącego sobie Lando Norrisa z McLarena.

Jeszcze rok wcześniej, podczas Grand Prix Miami, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Red Bull zdominował początek sezonu 2023, wygrywając wszystkie cztery pierwsze wyścigi, a tylko raz nie zajęli dwóch czołowych miejsc. Zespół imponował swoją doskonałością techniczną, szczególnie dzięki pracy Adriana Neweya, którego umiejętność dostosowania bolidu do nowych regulacji technicznych wyraźnie wyprzedzała konkurencję. Na krótko przed wyścigiem w Miami ogłoszono przedłużenie kontraktu Neweya, co było dużym wzmocnieniem dla zespołu i samego Verstappena.

Jednak od tamtego czasu w Red Bullu doszło do wielu zmian. Utrata Neweya na rzecz Aston Martina oraz odejścia innych kluczowych członków zespołu, takich jak Rob Marshall czy Will Courtenay, osłabiły ich strukturę. McLaren, który obecnie prowadzi w klasyfikacji konstruktorów, skutecznie przyciągnął do siebie część talentów Red Bulla, co dodatkowo zmniejszyło siłę mistrzowskiej ekipy. W miarę jak Verstappen stara się obronić swoje tytuły, jego niegdyś potężny zespół zmaga się z wewnętrznymi problemami.

Przyszłość Red Bulla i to, jak zespół poradzi sobie ze skutkami tych zmian, pozostaje niepewna. Rywale, tacy jak McLaren, przewidują, że dopiero w 2026 roku, kiedy wprowadzone zostaną nowe przepisy dotyczące jednostek napędowych, pełne konsekwencje tych ruchów staną się widoczne. Zak Brown z McLarena zwrócił uwagę, że destabilizacja Red Bulla może mieć długoterminowy wpływ na zespół, co może doprowadzić do większych problemów w przyszłości.

Verstappen, choć teoretycznie związany kontraktem z Red Bullem do 2028 roku, może zacząć rozważać swoje dalsze kroki. Jak sam podkreślał w Miami, ciągłość i stabilność w zespole są kluczowe dla utrzymania formy, a obecne zmiany mogą skłonić go do poszukiwania bardziej stabilnego środowiska w innym zespole.