Po wielu latach oczekiwania
nadeszła ta wiekopomna chwila – kultowa książka „Jak zbudować samochód” Adriana
Neweya właśnie trafia na półki w polskich księgarniach. To fascynujący wgląd w
kulisy świata F1 oczami kogoś, kto z królową motorsportu związany jest od
blisko 40 lat. W książce – oprócz przywoływania wspomnień, anegdot i innych
historii związanych z szefami zespołów czy kierowcami – autor ciekawie
wyjaśnia, jak konstruował mistrzowskie bolidy i w jaki sposób dostosowywał je
do zmieniających się przepisów.
Zamów książkę na LaBotiga.pl: https://bit.ly/f1klub-samochod
lub szukaj jej w ulubionych
księgarniach w całej Polsce.
Fragment książki:
W sezonie 2004 udawało mi się
podtrzymać kreatywność i motywację wyłącznie dzięki świadomości, że nadchodzą
duże zmiany w regulaminie technicznym. FIA nadal usiłowała spowolnić samochody,
więc na sezon 2005 wprowadziła dodatkowe restrykcje aerodynamiczne.
Najważniejszą zmianą było podniesienie przedniego skrzydła o 50 milimetrów.
Na pierwszy rzut oka nie brzmi to
rewolucyjnie, ale takie właśnie było, ponieważ aerodynamika przedniego skrzydła
oraz schodzącej z niego strugi powietrza w dużej mierze determinują
aerodynamikę pozostałej części samochodu. Jeżeli struga schodząca z przedniego
skrzydła jest zaburzona i słabo komponuje się z przednim kołem i przednim
zawieszeniem, to całość tego brudnego powietrza trafia na resztę samochodu, a
ten w rezultacie nie działa tak, jak powinien.
Gdybym musiał wskazać
najważniejszy aerodynamicznie element samochodu, byłoby to właśnie przednie
skrzydło. Jego zadaniem jest generowanie docisku na przedniej osi, a cała
sztuka polega na tym, żeby zaprojektować takie przednie skrzydło, które
faktycznie ten docisk generuje, a ponadto w jak najmniejszym stopniu zaburza
przepływ powietrza nad pozostałą częścią samochodu. Ogólnie jest to dość
złożony problem, dodatkowo komplikowany kolejnymi nakładanymi na nas
ograniczeniami dotyczącymi projektowania przedniego skrzydła. To właśnie
dlatego ten element w dzisiejszych samochodach jest tak bardzo rozbudowany.
Tak naprawdę przednie skrzydło
współczesnego samochodu Formuły 1 to dzieło sztuki samo w sobie, które nie
tylko generuje docisk, ale tworzy również wiele wirujących struktur powietrza,
mających na celu kierowanie przepływem powietrza wokół siebie i nad resztą
samochodu. Zaczęliśmy więc prowadzić badania nad nowym, podniesionym przednim
skrzydłem. Sięgnęliśmy po CFD, by poznać mechanizmy przepływu powietrza wokół
samochodu. CFD (czyli, jak już pisałem, obliczeniowa mechanika płynów) to
matematyczna symulacja aerodynamiki samochodu. Wymaga ona dużej mocy
obliczeniowej komputerów. Były to początki sensownego wykorzystania tego
narzędzia w projektowaniu samochodów F1.
Pierwsze symulacje wykazały, że
wiry powstające za tylną krawędzią przedniego skrzydła rozbijały się o dolny
wahacz przedniego zawieszenia i powodowały tam wielki chaos. Mniej więcej w
czasie, w którym nasi ludzie dostali wyniki tych symulacji, byłem z rodziną na
corocznych dziesięciodniowych wakacjach na Barbadosie. Tradycyjnie już wyjazd
ten okazał się dla mnie wyjątkowo płodny projektowo. Na tamtejszej plaży
zacząłem rozmyślać nad strukturami przepływu, powstałymi na skutek podniesienia
przedniego skrzydła.
Po pierwsze, oddalenie przedniego
skrzydła od podłoża przełożyło się na utratę docisku na przedniej osi, a po
drugie, wir powstający za tylną krawędzią skrzydła powstawał teraz wyraźnie
wyżej i rozbijał się o dolny wahacz przedniego zawieszenia. Wtedy wpadłem na
rozwiązanie, które wydało mi się zaskakująco oczywiste. Należało podnieść dolny
przedni wahacz, który tradycyjnie znajdował się w okolicy rantu obręczy
przedniego koła. Wahacz ten należało umieścić mniej więcej na wysokości
przedniej osi, czyli około 120 milimetrów wyżej, mocując go w dolnym rogu
nadwozia. Było to bardzo sztywne mocowanie, które z definicji częściowo
złagodziłoby utratę sztywności wynikającą z wyraźnego podniesienia wahacza.
Wysyłałem mnóstwo faksów,
usiłowałem rozwiązać konflikt między aerodynamiczną utopią a związanymi z nią
modyfikacjami strukturalnymi i zmianami w rozmieszczeniu elementów samochodu.
Rysunki kursowały tam i z powrotem, a ja więcej czasu spędzałem w pokoju niż na
plaży. Był to dla mnie niezwykle produktywny okres. Do hotelowej recepcji
przychodził faks, oglądałem go, coś na nim dorysowywałem, dopisywałem notatki i
odsyłałem. Cały proces zaczynał się od nowa. Marigold nie była zadowolona,
dzieci czuły się trochę olewane, ale przez te dziesięć dni zrobiliśmy olbrzymie
postępy.
Kiedy wróciłem do pracy, głównymi
problemami były już zawieszenie z podniesionym dolnym wahaczem oraz dalsze
postępowanie z elementem, który nazywaliśmy wewnętrznie hoop wing,
„skrzydłem obręczowym”, wychodzącym z bocznej części nadwozia i skierowanym w
dół. Kiedy nasz podniesiony dolny wahacz i hoop wing zaczęły efektywnie
działać ze znajdującymi się za nimi deflektorami, był to dla nas wielki krok
naprzód na rzecz odzyskania docisku utraconego na skutek podniesienia
przedniego skrzydła.
Ponadto rozwinęliśmy filozofię
przyjętą już w MP4-19B, polegającą na ciągnięciu płynnej linii za kilem –
pionowym splitterem, który zaczyna się pod udami kierowcy i biegnie za jego
plecami. Normalnie dalej następowałoby zejście do przedniej części sekcji
bocznej, tylko że takie rozwiązanie skutkowało wzrostem ciśnienia – właśnie ten
problem toczył MP4-18A.
W MP4-19B zredukowaliśmy
szerokość tego zejścia, a w MP4-20 wykonaliśmy oczywisty następny krok, czyli
dodatkowo zwęziliśmy dolną część sekcji bocznej i stworzyliśmy tym samym
ciągłą, płynną linię od początku kila aż do tylnej, szerszej części samochodu.
Co ważne, tej nowinki oraz podniesionego przedniego zawieszenia nasi rywale
raczej nie mieli szans wdrożyć w trakcie sezonu, ponieważ wymagałoby to budowy
nowego nadwozia.
Nasza przewaga trwała niestety
tylko jeden sezon, ponieważ już w następnym wszyscy nasze rozwiązania
skopiowali (zapewne powinno nam to pochlebiać).
O książce:
Adrian Newey – najlepszy na
świecie projektant w Formule 1 i niewątpliwie jeden z najwybitniejszych
brytyjskich inżynierów – spisał swoje fascynujące wspomnienia.
Ta wyjątkowa, długo wyczekiwana
przez polskich fanów F1 książka opisuje historię jego niezrównanej 35-letniej
kariery w Formule 1. Opowiada o samochodach, które Newey zaprojektował, o
kierowcach, z którymi współpracował, wreszcie o wyścigach, w których miał swój
udział.
Adrian jest prawdziwym geniuszem
projektowania, od najmłodszych lat dążył do tego, by jego myśli przybierały
konkretną formę i kształty. Pierwsze projekty zaczął kreślić już w wieku 12
lat, a podczas letnich wakacji poszedł na kurs spawania. Opisuje kolejne etapy
swej kariery zawodowej, od IndyCar aż po bezprecedensowe sukcesy w Formule 1, a
przy okazji w rzetelny, ciekawy i zabawny sposób wyjaśnia, jak tak naprawdę
działa samochód.
Projektował maszyny dla takich
kierowców jak Mario Andretti, Nigel Mansell, Alain Prost, Damon Hill, David
Coulthard, Mika Häkkinen, Mark Webber czy Sebastian Vettel, zawsze stawiając
sobie jeden cel: sprawić, by samochód był szybszy. Jego kariera to pasmo
niespotykanych sukcesów, ale bywały one przeplatane tragediami – zapewne
największą z nich była śmierć Ayrtona Senny, gdy ten był kierowcą Williamsa.
Książka została pięknie
zilustrowana niepokazywanymi dotąd grafikami. Historia Adriana pokazuje,
dlaczego Formuła 1 jest tak ekscytująca – bo wymaga całkowitego zjednoczenia
człowieka z maszyną, poszukiwania doskonałego połączenia stylu, wydajności i
szybkości.
Książka jest dostępna na: https://bit.ly/f1klub-samochod